„To nie koniec, to tylko zakręt.”
To zdanie prowadzi mnie w pracy z drugim człowiekiem. To taka moja osobista mapa — myśl, która wyznacza kierunek, gdy wszystko inne przestaje być jasne.
Mam takie poczucie, że każdy z nas czasem trafia na moment, w którym wszystko wydaje się zbyt trudne, niejasne, przytłaczające. Coś, co znaliśmy, przestaje działać. To, co miało trwać, nagle się kończy. I wtedy łatwo pomyśleć: „to już koniec”.
Ale ja wierzę, że to nie koniec. To tylko zakręt.
Czasem życie nie pyta nas o zdanie.
Nie ostrzega, nie daje znaków. Po prostu nagle coś się kończy, coś przestaje działać, coś boli. Czasem bardzo. I wtedy pojawia się ta myśl: „to już koniec”.
Ale co, jeśli to wcale nie koniec?
Co, jeśli to tylko zakręt?
Zakręt na drodze nie oznacza, że droga się kończy. Oznacza, że być może trzeba zwolnić. Bardziej uważać. Zaufać sobie – może po raz pierwszy od dawna, a może zwyczajnie dać sobie szansę po raz kolejny. Czasem dobrze wtedy zatrzymać się na chwilę, by złapać oddech. A może… pozwolić komuś usiąść obok? Nie po to, by dał gotowe rozwiązania, ale by towarzyszył w drodze przez to, co trudne.
Podczas konsultacji psychologicznych online spotykam wielu ludzi właśnie w tym miejscu.
Nie wtedy, gdy wszystko jest poukładane. Tylko wtedy, gdy się rozsypało.
Gdy jest więcej pytań niż odpowiedzi. Gdy emocje są głośniejsze niż myśli. Gdy nie widać tego „dalej”.
I bardzo to rozumiem.
Bo przecież każdy z nas zna takie chwile.
Niezależnie od tego, czy pracujesz, nie pracujesz, wychowujesz dzieci, rozwodzisz się, studiujesz, prowadzisz firmę czy właśnie uczysz się siebie od nowa — niewielu z nas jest odpornych na zakręty. Ale każdy może znaleźć drogę, by przez nie przejść.
Nie wierzę w szybkie rady.
Nie wierzę w „musisz myśleć pozytywnie” ani „inni mają gorzej”.
Wierzę w uważność.
W małe kroki.
W pytania, które otwierają, zamiast zamykać.
I w obecność drugiego człowieka, który nie ocenia, nie przerywa — tylko po prostu (albo „aż”) jest…
Dlatego rozwijam się, uczę, poszukuję.
Obecnie uczestniczę w kolejnym etapie szkolenia TSR (Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach) — by jeszcze lepiej wspierać osoby, które zapraszają mnie do swojej historii. TSR to podejście, które nie skupia się na problemie, lecz na zasobach i możliwościach. I bardzo mi to bliskie. Bo właśnie tak rozumiem towarzyszenie drugiemu człowiekowi — nie jako naprawianie, lecz jako wspólne odkrywanie drogi.
Na koniec chcę się podzielić czymś jeszcze.
Pod koniec maja otworzę drugą edycję współpracy z osobami, które zgłoszą się do mnie w ramach konsultacji pro bono. To projekt, który płynie z potrzeby serca i przekonania, że pomoc powinna być dostępna nie tylko wtedy, gdy kogoś na nią stać. Więcej szczegółów już niebawem.
Jeśli jesteś teraz na zakręcie — nie jesteś sama, nie jesteś sam.
To nie koniec. To tylko zakręt.
A zakręty też prowadzą dalej.